poniedziałek, 16 grudnia 2019

W domu

W domu wpadli na to żeby wyjechać na święta. Jestem za, niech jadą.
Coraz cieplej, wiosenniej, radośniej. Jeszcze nie ma upałów.
Warsztaty plastyczne dla dzieci były ciekawe. Przyszło kilkanaścioro młodych artystów. Pracowali w dwóch grupach. Po zajęciach pozostały prace na wystawę.
Napięcie rośnie, trudnych chwil coraz więcej a wolnych dni zdecydowanie za dużo. Nie wiem, co z tym wszystkim zrobić, jak zareagować.

W chwili próby przegram
W chwili próby wytrwam
W chwili próby zagram
W chwili próby zniknę
W chwili jeszcze jestem
Jeszcze jestem
Jeszcze
Jestem?
Już nie.

Rozpamiętywanie, odkładanie, odsuwanie a napięcie stale rośnie. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Żadnych wniosków nie wyciągnąłem. Bo jeśli jestem z czymś (ze wszystkim?) do tyłu sytuacja jest bardzo skomplikowana. Z pobieżnych ocen nie ma z niej wyjścia.
Towarzystwo wzajemnej adoracji adoruje się tworząc niezwykle sugestywną mapę wzajemnych powiązań. Napędzają się i w tym momencie siatka adoracji opanowuje większe przestrzenie. Na szczęście nie ma mnie w tym towarzystwie stowarzyszeń, szkół, kół, galerii, wystaw i przedszkoli. Odnoszę wrażenie, że na chwilę przygasło. A jutro, kiedy strajk zostanie zawieszony bańka pęknie i przestanie być ważna. Już zauważam zmęczenie, wygaszanie determinacji, brak akceptacji dla własnego zaangażowania. Mineły trzy dni od manifestacji i nic. Paliwo się wyczerpuje a adoratorzy, mają powoli dość. Ponura atmosfera, zasępione i zgorzkniałe miny. Małe środowisko i mizerne wsparcie. Adoratorzy, sztukatorzy, wszelkiej maści iluminatorzy, apologeci mieć nad być, poeci nowej mowy, pieśniarze. Niech zamilkną . Niech przestaną płakać nad tym, że jutro i pojutrze muszą pracować. Większość musi i co? I nic.
Bezchmurny dzień dobiega końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napięcie

Napięcie z niejasnych powodów jak fala uderza w brzeg. Na odprawie zaczęliśmy omawiać naszą imprezę.   Pan Grzegorz przyjechał pokazać pu...